Łowca dusz

Uwielbiam być opętany gniewem. Bo wtedy mam ochotę wylewać żółć...

Trudno mnie nazwać człowiekiem.
Od lat żyje jak zwierzę.
W ustach zamiast zębów kły.
A w środku jestem przeraźliwie zły.
Poluje nocą zabijając ludzi.
Bóg mną gardzi.
Choć wyświadczam mu i diabłu przysługę.
Dla Boga morduje grzesznych ludzi.
Dla Szatana posyłam ich do czarta.
Ile jest zatem moja dusza warta?
Kto za nią więcej zapłaci?
Diabeł czy stworzyciel?

Ciągle w ustach czuję smak posoki.
Pewnie przez to że na rękach mam tyle krwi.
Gdy patrzę w lustro widzę potwora.
Twarz wydaję się oschła.
Oczy beznamiętne.
Czarne włosy swym nieładem przypominają chaos.
Na policzku szrama po kobiecym ostatnim pocałunku.
Już dawno przyjaciele mnie się wyparli.
Dlatego są już dla mnie umarli.
Choć nie wszyscy.
Niektórzy są na mojej liście.
Dlatego wciąż dbam o moje noże.
Ostrze je na własnej skórze.
Dlatego wciąż dbam o swój pistolet.
Kryjąc go nocą pod płaszczem.  

Kolejna noc kolejny grzesznik.
Moich morderczych zapędów nie może powstrzymać nikt.
Nie obchodzi mnie ofiary grzech.
Nie obchodzi mnie czy to dziwka czy skurwysyn.
Kara nadana przez diabła jest jedna.
Ta sama i dla zwykłej suki i dla rozpustnego pana.
Teraz nie targają mnie emocje.
Pociągam za spust bez mrugnięcia okiem.
Oddaje strzał bez uśmiechu
Nie cieszę się iż kolejny popierdoleniec odszedł.
Robię po prostu swoje.
Oczyszczam świat z wszelkiego tałatajstwa.
Lecz nie z rozkazu Boga.
On wybacza i nawraca.
Ja nie potrafię i dlatego morduje.
Nie wiem tak dokładnie co mną kieruję.
Czy chęć pomsty.
Czy szatańskie moce.

Na swoim sumieniu mam już setki nieczystych dusz.
Jednak lista pozostaje wciąż długa.
Zastanawiasz się czy twoje nazwisko na niej jest?
Jeśli zdradziłeś to zapewne jest.
Za zdradę karze nożem w plecy.
Jeśli jesteś fałszywy to na pewno jest.
Za to strzelam w twarz.
Za inne grzechy cięższe też tam jesteś zapisany.
Za te wymyślam przeróżne kary.
Dla własnej chorej satysfakcji.  
Może i jestem hipokrytą bo karze ludzi sam grzesząc.
Jednak takie jest moje powołanie.
Upadłego anioła zadanie.
Tępić dziwki, skurwysynów, wszelkiej maści popaprańców i pojebańców.
Celem rozpieprzanie ich głów o ścianę.
Za grzechy katowanie i mordowanie.
Za krzywdy innych rozstrzeliwanie.
Moja misja nigdy się nie spełni.
I sam prędzej skończę w grobie niż wszystkich ukaże.
Bo skurwieli na tym świecie jest coraz więcej z każdym pieprzonym dniem.
A dla mnie już szykują pętle.
Wielmożni panowie co z brudem świata nic nie robią.
Nie boje się ich bo jestem niemalże pusty.
Nie odczuwam strachu ni miłości.
I prędzej sam się zabije niż dam się schwytać.
Bo moje imię też jest na tej przeklętej liście.  

2 komentarze:

  1. Szczególnie końcówka mi się podoba. Ostatni wers, pokazuje, jak powinno kończyć się prawdziwe dzieło. :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania :)